Z tym artykułem mogę sie zgodzić, ale tylko w 75%. Chodzi mi o porównywanie gracza do widza. To nie tak - to coś zupełnie innego, grania nie da się porównać z oglądaniem filmu. Podczas oglądania telewizji, widz jest tylko biernym obserwatorem [co oczywiście wcale dobre nie jest], podczas gry gracz może kontrolować ruchy danej postaci utorzsamiając się także z nią... Czy jest to dobre? Tak...ale bez przesady.
Co do porównania do sportu - o tak, jest w tym dużo prawdy - żeby strzelać z raketnicy wystarczy umieć przycisnąć lewy button myszki  , ale żeby ustrzelić fraga - oj nie, na to potrzeba znacznie więcej czasu [co i tak udaje się nawet nowicjuszom po kilku minutach ..ofkoz z botami )]. Tak też jest ze sportem. Żeby kopnąc piłkę wystarczy wykonać ruch nogą, ale żeby STRZELIĆ gola, trzeba już trochę poćwiczyć. Tyle, że niestety, podczas walenia w q3 kilka godzin dziennie nie zdobędziesz nic poza tysiącami fragów, satysfakcją z nimi związaną oraz ze zgarbionymi plecami i przekrwionymi oczami [najlepiej taki efekt osiągnąć grając o 2 nad ranem ...inna sprawa, że zamiast grać pewnie walniesz głową w klawe ]... No chyba, że jesteś naprawdę dobry, a wtedy może wygrasz "trochę" $$$ na turnieju  .
Co do samej brutalności - nie wierzę, by masy gibów i hektolitry krwi mogły spowodować więcej niż obrzydzenie, choć i to występujące tylko u tych, którzy nigdy dedmeczu nie widzieli ... Bo powiedzmy sobie szczerze - kto z Was skrzywia się na widok fontanny czerwonej cieczy w takim np. kwaku 3? [pewnie 90% graczy quake3 i tak wpisuje /cg_gibs 0 ... te cholerne flaki ograniczają widoczność!!
Jaki więc wpływ mają gry FPP na ludzi. Czy źle oddziałowują na gracza? Cóż...nie... nie, dopóki będzie rozumiał, że tak naprawdę te wszystkie miliony fragów nigdy nie przejdą do prawdziwej rzeczywistości...bo i jak zrobić rocket jump'a z solidnej, starej dobrej radzieckiej bazooki  ??
|
